Loading

     Jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie prezentów urodzinowych była, jest i będzie „flaszka”, „halba”, „gorzoł” czy po prostu „pół litra” (albo wypowiadane jednym tchem „zerosiedem”). I to nie tylko dlatego, że nie lubię wódki (chociaż podobno, jeśli ktoś ją lubi, to znaczy, że ma problem). Na swoje urodziny i inne uroczystości, nawet jeśli były tylko zwykłym wypadem do knajpy albo posiadówą w domu, zapraszałem tylko grono najbliższych mi ludzi – stąd moje zdziwienie, kiedy otrzymywałem w prezencie butelkę pełną wody ognistej, mimo że było wiadomo, że wódki przez lata starałem się nie tykać. Świadczy to jeszcze o jednej rzeczy: że takiej osobie nie chce się poświęcić chwili na przygotowanie czy przemyślenie prezentu i dobrania go pod kątem osoby, którą chce się obdarować. Pójście na łatwiznę. Sugestia „sorry, lubię Cię, ale nie poświęcę 10 minut na wymyślenie albo kupienie czegoś fajnego”. Bo nie ma nic łatwiejszego, niż zejść do monopolowego pod blokiem i kupienie półlitrówki. Być może wielu z Was uważa inaczej, ale ja tak to odbieram.

I o ile nie oczekuję, że każdy prezent to będzie DIY (przygotowany własnoręcznie), bo mam świadomość, że nie każdy ma tyle czasu i talentów, by być w stanie przygotować ręcznie grawerowaną szkatułkę czy namalowaną przez siebie koszulkę, o tyle nawet wśród alkoholu można znaleźć ciekawsze prezenty, niż czysta. Coś koneserskiego, bardziej nietypowego, niedostępnego w każdym nocnym na rogu. Importowane wino kupione w sklepie kolonialnym (o ile ktoś lubi wino oczywiście), niedostępna u nas w kraju whisky czy naprawdę ciekawe – zarówno w wersji smakowej, jak i, hmmm, wizualnej – piwo. Tak, piwo.

Na osobie nie obeznanej z piwem raczej wrażenia nie zrobi zwykła, prosta butelka piwa, chociażby w środku było erytrejskie imperial oyster gose z dodatkiem chmieli zbieranych raz w roku przez mnichów z klasztoru Szaolin. Szukając prezentu warto sięgnąć po butelkę wyglądającą bardziej nietypowo – i może o większej pojemności; kultura piwna jest jeszcze u nas słabo rozwinięta i wciąż dla wielu osób wino jest alkoholem wykwintnym, a piwo to „menele spod budki”. Warto przełamać ten stereotyp wręczając ładnie opakowane piwa w butelkach 0,75 l. Do tego z korkiem jak wino i butelce w podobnym kształcie. Albo w ciekawszym. Piwo najpierw widzimy, potem smakujemy – dlatego warto mieć poczucie, że ma się do czynienia z towarem premium.

Oczywiście piwa takie to nie będą zwykłe, jasne lagery – w zdecydowanej większości wśród dostępnych na naszym rynku piw takie „prezentowe” piwa będą importowane ze Stanów, z Belgii lub w belgijskich stylach (które nie każdy lubi), do tego często są to piwa mocne albo bardzo mocne, co predestynuje je do leżakowania. Ale trzeba zauważyć, że i u nas czasem pakuje się okolicznościowe partie piwa w takie butelki – np. Komes Potrójny oraz Komes Porter z Fortuny, Wędzony Porter Bałtycki z Gościszewa, z tego co wiem także Browar Reden zamierza swój porter „wpakować” do takiego szkła. Niestety, z racji importu lub mocno limitowanej partii, takie piwa są często drogie – ich ceny zaczynają się od kilkunastu złotych, nieraz kosztują 30-50, a bywa, że i o wiele więcej. Ale cóż, w końcu to ma być prezent i piwo, nazwijmy to tak, luksusowe – a nie coś, co ma zostać wypite z gwinta na ławce przed blokiem.

Niestety niedawno pozbyłem się swojej kolekcji butelek po ciekawym piwie, gdyż moje mieszkanie zaczynało przypominać melinę pijacką i książki z regałów obserwowały z niepokojem ekspansję swoich szklanych konkurentów, więc nie zamieszczę zdjęcia każdego proponowanego przeze mnie piwa. A po jakie piwa warto sięgnąć, jakie warto wręczyć? Mógłbym odpowiedzieć trywialnie, że każde, gdyż na tej półce cenowej rzadko spotyka się piwa słabsze, niż „tylko” dobre. Ale są takie, po które szczególnie warto sięgnąć – albo które stały się pewną ikoną. Postaram się przedstawić kilka takich, jakie widziałem w polskich sklepach – a więc stosunkowo łatwo dostępne.

     Jeśli nasz prezentowy budżet nie przekracza lub przekracza o niewiele 20 zł, czyli równowartości wódki, spokojnie można sięgać po znane u nas i dostępne nawet w marketach piwa Leffe oraz La Trappe. W szczególności polecam La Trappe Quadrupel, czyli piwo o mocy wina i bogatym, owocowo-przyprawowym aromacie. Chociaż muszę przyznać, że jest to piwo, do którego trzeba „dorostnąć” – moc i złożony smak mogą być nie do zaakceptowania dla kogoś, kto do tej pory znał tylko jasne lagery. Inną dobrą propozycją jest okolicznościowe Leffe Royale, które niedawno udało mi się kupić za 15 zł. Może zawartość nie wywala z butów, ale jest opakowane bardzo ładnie.

Jeśli możemy (i chcemy) wydać trochę więcej biletów NBP, tj. 25-40 zł, warto zainteresować się słynnym piwem Delirium Tremens oraz Delirium Nocturnum. Poza smacznym piwem w środku (prywatnie wyżej cenię Nocturnum) otrzymujemy ciekawą, kamionkową butelkę. Jeśli jednak zależy Wam też na tym, by piwo było z korkiem a nie kapslem, to zwróćcie na to uwagę przed kupnem – w sprzedaży są i takie, i takie. Piwo o przydługiej nazwie Gouden Carolus Cuvee Van De Keizer to kolejny przykład świetnego piwa z tej półki cenowej, chociaż poszczególne roczniki mogą się od siebie różnić. Jeśli nie boicie się eksperymentów, to warto sięgnąć po Duchesse De Bourgogne – jest to kwaśne piwo leżakowane w dębowych beczkach przez 18 miesięcy. Ale uwaga, zdecydowanie dla miłośników kwasów! Za to miłośnikom czy miłośniczkom słodkich smaków możemy sprawić Krieka lub Faro – w przeciwieństwie do wcześniej wymienionych piw są to piwa lekkie, a do tego słodkie, gdyż jedno jest z sokiem, a drugie z cukrem kandyzowanym.

     Im drożej, tym ciekawiej. 45-100 zł? Tutaj szczerze polecam jedno piwo, które nie ma spekakularnej butelki, ot zwykła butelka 0.75 l owinięta u góry tzw. „sreberkiem”, ale za to jest uznawane za jedno z najlepszych piw na świecie (i naprawdę jest pyszne) – AleSmith Speedway Stout. Czyli russian imperial stout czarny rap z Harlemu, głęboki jak rów mariański, gorzki jak łzy porażki naszych wrogów i złożony jak coś bardzo złożonego. Kolejnym bardzo smacznym piwem i ponownie w stylu belgijskim jest 10 Commandments z amerykańskiego browaru Lost Abbey. Innym piwem z tego browaru i kolejnym w tym zestawieniu russian imperial stoutem jest Serpents Stout. 

     Jeśli zaś dysponujemy kwotami powyżej 100 zł i chcemy je przeznaczyć na coś naprawdę specjalnego, to cóż… Słyszeliście o End of the History? Cena ok. 800 dolarów za butelkę, pewnie już zostało wyprzedane (ale może i nie, a może ktoś będzie chciał się pozbyć swojego egzemplarza?). Co jest w nim niezwykłego? Wszystko! Począwszy od tego, że ma aż 55% alkoholu. Ale, co jeszcze ciekawsze, każda butelka jest zapakowana w… Martwe zwierzę. Jak zapewniają twórcy piwa, są to zwierzęta potrącone przez samochody, a nie zabijane celowo dla zaspokojenia wybujałych piwnych ambicji – mamy więc piwa dosłownie wsadzone w gronostaje czy wiewiórki. A może 55% alkoholu to dla Was za mało? Z pomocą przychodzi Snake’s Venom, czyli najmocniejsze piwo świata. 67,5%! Kosztuje kilkaset złotych za małą buteleczkę, ale, muszę przyznać, robi wrażenie. I nie, nie trzeba go zapijać. Ciekawymi piwami, ale dostępnymi u nas chyba tylko na specjalne zamówienie, są te z serii Utopias z amerykańskiego browaru Samuel Adams. Wprawdzie mają „tylko” 20-30% alkoholu, jednak sama butelka – ceramiczna minikadź – sama w sobie może stanowić ozdobę półki.

A może znacie  jakieś inne ciekawe piwa „prezentowe”?

P.S. Dwa ostatnie zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych browarów.

5 thoughts on “Na prezent? Piwo!

  1. ewentualnie na wycieraczce można wyszyć/sporządzić stosowny napis -> http://asset-f.soupcdn.com/asset/14430/3117_f41d.jpeg <- a następnie owinąć nią butlę z różowym słoniem, coby uchronić podarek przed tragiczną śmiercią przez potłuczenie (bo przecież oszczędzając na prezent, musieliśmy pozbawić własny organizm % = delirium tremens), a następnie wręczyć piwnemu blogerowi ; )

    a opakowanie z martwego zwierza – czad!

  2. Mi kumple zrobili piwną imprezę. Degustowaliśmy wszystkie gniewosze jakie są na rynku i przyznam szczerze że zarówno my jak i nasze panie, przednie się bawiliśmy. Lepszego prezentu w życiu nie dostałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Top