Loading

Nic tak dobrze nie komponuje się z dobrym piwem jak dobra książka. No dobra, wiele rzeczy komponuje się z dobrym piwem równie dobrze, ale nie zmienia to faktu, że przyjemnie czasem zasiąść w ulubionym fotelu albo w innym miejscu odosobnienia (ja nie mam fotela, więc nie mam wyboru), powąchać papier, powąchać piwo i rozpocząć lekturę. A pijąc piwo fajnie się czyta… O piwie właśnie. Coraz więcej jest na rynku pozycji zarówno fachowych, jak i tych lekkich, takich traktujących o historii naszego ulubionego napoju albo o szeroko rozumianym jego świecie. Ostatnią książką tego typu, którą czytałem, była „Spieniona historia Europy. 24 pinty, które nawarzyły piwa” autorstwa Mika Rissanen i Juha Tahyanainen. O czym jest ta książka i czy warto sięgnąć po tę pozycję?

Zacznijmy od tego: z wymienionych przeze mnie kategorii Spieniona Historia Europy zalicza się zdecydowanie do tych lekkich, łatwych i przyjemnych. Nie jest to ksiażka skierowana do historyka piwa chcącego suchego wyciągu z faktów, dat i nazwisk. W największym skrócie książka opowiada o 24 markach piwa z całego świata, które w rzeczywistości są pretekstem, by pokazać piwo w różnych kontekstach czasowych, osobowych i geograficznych. O tym, jak piwo mogło zmienić biegi dziejów albo drobne, indywidualne decyzje wojskowych, naukowców czy władców. O tym, że piwo mogło być podstawą gospodarki i w pewien sposób przyczyniło się do rozwoju cywilizacyjnego. Albo o tym, że wpłynęło na wynik jednej z wielu bitew w trudnej historii naszego kontynentu.

Na koniec każdego rozdziału prezentowana jest związana z daną historią marka piwa. Trafimy tutaj zarówno na te tak znane, jak Carlsberg czy Guiness, jak i na takie, o których nigdy nie słyszałem. Fajnym pomysłem jest mały bonus od polskiego dystrybutora książki: obok prezentowanego piwa Paweł Leszczyński, sędzia PSPD oraz organizator Warszawskiego Festiwalu Piwa, proponuje polskie odpowiedniki bohatera danego rozdziału. Oczywiście z niektórymi propozycjami się nie zgadzam, ale nie urodził się jeszcze taki, który by wszystkim dogodził 🙂Spieniona Historia EuropyWprawdzie wspomniałem, że książka należy do raczej lekkich i stanowi bardziej zbiór (w większości bardzo interesujących) historycznych anegdot, ale nie można jej odmówić solidnej podstawy faktograficznej i konkretnej dawki wiedzy, którą przyswaja się czytając kolejne rozdziały. Nie ukrywam też, że – chociaż nie jest to pierwsza książka w jakiś sposób dotycząca historii piwa i piwowarstwa, którą przeczytałem – sam byłem kilka razy zaskoczony dowiadując się nowych rzeczy. Każdy rozdział zawiera też wykaz tekstów źródłowych, którymi posłużyli się autorzy.

Plus książki jest też taki, że nie trzeba mieć praktycznie żadnej głębszej wiedzy o piwie, by po książkę sięgnąć: nie jest ona skierowana (albo inaczej – nie ma to znaczenia dla odbioru książki) tylko do piwnych pasjonatów i specjalistów, raczej zainteresuje osoby, które w jakiś sposób lubią historię, chociażby na poziomie oglądania Historii Bez Cenzury, gdyż i tam mamy sporo wplecionych ciekawostek. Z drugiej strony, w jednym czy dwóch rozdziałach, piwo wplecione jest jakby na siłę, byle tylko uzasadnić pojawienie się danego rozdziału w książce.

Pokrótce: „Spieniona historia Europy. 24 pinty, które nawarzyły piwa” to niezła książka, czytało się ją bardzo przyjemnie, a wiedzy i przytoczonych anegdot o piwie wystarczy, by zabawić rodzinkę albo znajomych przy niejednym spotkaniu przy jasnym pełnym albo imperialnym stoucie. Nie trzeba mieć bogatej wiedzy na temat piwa, by móc ją docenić, nawet nie trzeba być pasjonatem piwa – wystarczy chociaż trochę lubić historię i mieć ze dwa wolne wieczory.

P.S. Szanuję, że w całej książce nie pojawiło się ani razu określenie „złoty trunek”.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Top