Są w życiu rzeczy, na które warto czekać. Pierwsza gwiazdka, zwrot podatku, mleczny zarost. No i dobre piwo. Browar Kormoran znany do niedawna był z tego, że chyba najodważniej spośród tych większych wśród małych browarów rozpychał się na półkach zarezerwowanych dla tzw. kraftu. I robił to bardzo dobrze! Seria Podróże Kormorana, sięganie po zapomniane style (Rosanke), chmielenie amerykańcami, dosypywanie płatków owsianych do ciemnego lagera – słowem: kraft pełną gębą! Z jakiegoś powodu jednak od pewnego czasu nowości z Browaru Kormoran próżno było wypatrywać. Aż do teraz. Przed Wami Imperium Prunum, czyli imperialny porter bałtycki z dodatkiem wędzonej suski sechlońskiej.
Gwoli uczciwości muszę przyznać, że bez guglania nie wiedziałbym, czym rzeczona suska sechlońska jest; ta nazwa skojarzyłaby mi się prędzej z jakąś egzotyczną chorobą. Wybaczcie moją ignorancję, ale w życiu nie słyszałem o takiej śliwce. Ale o samym piwie owszem – blogi zapełniły się zdjęciami, moi znajomi zainteresowani światem piwnym wrzucali jak jeden mąż (albo żona) zdjęcia z tym piwem, sklepy chwaliły się na swoich profilach sprowadzonymi butelkami – więc można powiedzieć, że hype został nakręcony. Ale czy nie było tu przerostu formy nad treścią? Czy cały ten szał miał sens? Bez zbędnych ceregieli i morskich opowieści – otwieramy!
Kolor czarny niczym moje myśli w niedzielne, poimprezowe poranki („więcej nie piję”). Piany w zasadzie brak. Aromat nieco mnie zaskoczył. Negatywnie. Przyjemny, porterowy (you know what I mean), śliwkowy, trochę drewniany, wędzony. Ale… No cóż, nie jest, hmmm, imperialny. Nie rozkłada naszych nozdrzy na łopatki niczym Deontay Wilder Artura Szpilkę, jest zwyczajnie fajny, by nie rzec: poprawny. Ale nieważne – czas na pierwszy łyk!
I… Jakiś czas temu wrzuciłem na blogowy fanpage na fejsiku zdjęcie artezanowego Samca Alfa – z dosyć odważną tezą, że chyba jest to najlepsze polskie piwo, jakie piłem. Imperium Prunum postawiłbym zaraz za nim. Mimo potężnej mocy (11% alkoholu!) nie mamy wrażenia, że pijemy piwo o mocy wina, alkohol jest ledwie wyczuwalny. Nieco zaskoczyła mnie wysoka „pijalność” tego piwa – czyli nie ma takiego ciężaru, którego się spodziewałem. Wiecie – tej przyjemnej rozkoszy rozgniatania o podniebienie piwa gęstego jak budyń i ciężkiego jak muzyka Vadera ze starszych płyt. I muszę przyznać, że w przypadku piwa o ekstrakcie wyższym, niż mój ballingometr ma na skali, oczekiwałbym jednak większej treściwości. Ale z minusów – to tyle. Pierwszy łyk spowodował, że wyobraziłem sobie w moich ustach nadzianą na wykałaczkę śliwkę w boczku, tyle że bez boczku, a jedynie z wędzonym posmakiem. Nieco przypomina mi to birbantowe Big Foot – ale tutaj ta śliwka pasuje mi dużo bardziej. Do tego mocno czekoladowy, a także likierowaty smak porteru bałtyckiego z najlepszego sortu. A biorąc pod uwagę, że na co dzień Browar Kormoran serwuje nam genialny Porter Warmiński, nie spodziewałem się „bazy porterowej” gorszej, niż doskonałej.
Więc tak. Jakby to piwo uwarzył jakiś amerykański browar i sklepy sprzedawały je w kraju nad Wisłą (a w przypadku mojego miasta – Rawą) za 70 zł, to piwni zboczeńcy by cmokali i płakali ze szczęścia, jakie to genialne piwo warzą za wielką wodą i czemu takiego piwa się u nas nie robi. A ja mam ochotę wykupić paletę tego piwa i wysłać znajomym z zagranicy, z którymi prowadzę piwną wymianę, by pokazać, jak w kraju, gdzie jeszcze 5 lat temu dostanie piwa innego, niż chamski, jasny lager graniczyło z cudem, rozwinęła się scena piwowarska. Ale nie wykupię. Gdyż dostałem butelkę tylko „po znajomości” w jednym piwnym sklepie, gdzie sprowadzono ponad STO BUTELEK tego piwa, a i tak zanim zaczęła się sprzedaż, wszystkie już były wykupione! A ja przespałem moment i musiałem kombinować. Normalnie jak za komuny; no, chyba, bo niewiele z tamtych czasów pamiętam. Tak czy siak – Imperium Prunum jest rarytasem do tego stopnia, że wczoraj byłem świadkiem sytuacji, gdy było sprzedawane spod lady i nieco ukradkiem przez jedną z katowickich barmanek, jakby to był woreczek tabletek ecstasy albo kilo koksu…
Ach, jest jeszcze jeden minus tego piwa. Opakowanie. Nie, nie chodzi mi o karton z naprawdę fajną dykteryjką, która trochę wyśmiewa modę na chmielenie po amerykańsku – ta była fajna i czytając ją kilka razy się szczerze uśmiechnąłem. Nie chodzi też o etykietę, gdyż obleczenie butelki folią termozgrzewalną było naprawdę fajnym posunięciem, a całość wygląda, cóż, „luksusowo” (a że kosztuje ponad 20 zł, to w jakiś sposób luksusowe jest). Jak taki fajny, „fancy” alkohol, w sam raz na prezent. Ale co mi się nie podoba – zalakowanie kapsla. Doceniam pomysł, bo jednak sam kapsel nie jest idealnie szczelnym zamknięciem i przepuszcza powietrze, ale tego laku nałożono tyle, że tylko jeden spośród moich ośmiu (!) etatowych otwieraczy do piwa był sobie w stanie poradzić z otwarciem butelki! Notabene to jest otwieracz starszy, niż ja; pamięta jeszcze czasy dawnych grodziszy. W innym wypadku musiałbym lak zeskrobywać. Może lepszym pomysłem byłby korek? Albo mniej laku.
Piwo kosztowało mnie 20,99 zł i muszę przyznać, że każda wydana na nie złotówka była tego warta. Jeśli w Twojej okolicy jeszcze da się to piwo kupić – gnaj co sił do sklepu i spraw sobie odrobinę przyjemności. Warto. A ja jeszcze zapoluję na Imperium Prunum, by kilka butelek zesłać do lochów i zobaczyć, czy szlachetnie się zestarzeje.
Moja ocena: 9/10
Dwa dni polowania, 5 butelek zdobyte. Trzy już poszły pod klucz do lochu 🙂
Zazdroszczę!
5 odłożone 🙂 Jak dla mnie wyprzedza Samca Alfa złożonością – wiem bo zrobiłem bezpośrednie porównanie. Najlepsze polskie piwo!
Samca Alfa czy Samca Barrel Aged? Bo mi chodziło o ten drugi 🙂 Ale fakt, bezpośredniego porównania nie robiłem, więc porównuję go ze "wspomnieniami" i notatkami 🙂
Tak czy siak – zazdroszczę piąteczki!
Upolowałem tylko jedną butelkę, odczucia smakowe nie do opisania, niesamowita pełnia z delikatnie podkreśloną wędzonką, żałuję, że nie udało się więcej, otworzyłbym na 18-stkę syna, znalazłem w jednej hurtowni piwa regionalnego http://www.swiat-piw.pl ale niestety nie sprzedają klientom końcowym i skierowali mnie do sklepu w Rzeszowie, ale mam za daleko a sprzedaży wysyłkowej nie prowadzą 🙁
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Mam do oddania butelkę.
Ja dziękuję, na szczęście kilka dni temu do jednego ze sklepów w Katowicach przyszedł dodatkowy rzut 🙂
Ja zrobiłem tak samo – Samiec BA wydał mi się płaski przy Prunum. Płakałem ze szczęścia jak je piłem:) p.s. odłożyłem 4 szt.