Niestety, tak to bywa w życiu dorosłego człowieka, że ten czasem musi udać się po poradę do lekarza, a następnie stosować się do jego zaleceń. Ja przez cały dzień muszę ordynować sobie dietę wyłącznie płynną – jakikolwiek „stały” posiłek jest wykluczony. Jakie to szczęście jednak, że piwo jest płynne! A fakt, że jest również dosyć kaloryczne, stanowi świetny pretekst, by to właśnie piwem zabić doskwierający głód. I tak skuszony dietą, promocją w jednej z sieci handlowych oraz palącym słońcem zdecydowałem się sięgnąć po Ciechana Lagerowego. Nie jest to moje pierwsze, drugie, ani nawet dziesiąte spotkanie z tym piwem; ciężko mi zliczyć wieczory, które to Lagerowe uprzyjemniło. Jednak nie piłem go już od dłuższego czasu. Zadowolony przedwczorajszą degustacją Kormorana Jasnego Niefiltrowanego postanowiłem sprawdzić, czy KJN jest lepszy od Lagerowego. Jaki był wynik?
Ale do rzeczy. Po przelaniu do szklanki ukazuje nam się ładna piana, która niestety znika bardzo, bardzo szybko. Nie redukując się nawet do niewielkiej obręczy zanika całkowicie. W piwie pływają „farfocle”, co jest jak najbardziej wskazane dla piwa niefiltrowanego. Niemniej pamiętam, że nieraz „mułu” na dnie bywało znacznie więcej – i zawsze z przyjemnością wlewałem go do przelanego do szklanki piwa. Zapach nie jest powalający – słodowo-chmielowy, ale poza tym jest i lekka cytrusowa nuta. I ta cytrusowa, jakby grapefruitowa nuta obecna jest także w smaku – co wpływa na piwo bardzo pozytywnie. Lagerowe jest orzeźwiające, goryczkowe i smaczne; wydaje mi się jednak, że trafiałem na egzemplarze o mocniejszej goryczce, czyli – dla mnie – lepszej. Wysycenie idealnie podkreśla orzeźwiające walory piwa, a słodowość w żaden sposób nie przyćmiewa goryczki. Co ciekawe, im bliżej dna byłem, tym bardziej piwo mi smakowało.