Ach, kolejny kontraktowiec na polskiej piwnej scenie… Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie już gdzie tego piwa warzyć. Jednak tym razem za piwo współodpowiedzialny jest Michał Kopik, czyli sędzia piwny, bloger, piwowar domowy oraz chyba pierwszy i póki co jedyny piwny „celebryta”, który wystąpił w reklamie. Tym razem swoją twarzą (i recepturą) firmuje piwa warzone w nowo powstałym browarze w Zarzeczu, stworzonym głównie na potrzeby kontraktowców (m.in. Pinty). I muszę przyznać, że twarzy nie stracił – piwa są ciekawe, aczkolwiek przekonają raczej fanów bardziej odjechanych (i przede wszystkim zdrowo nachmielonych) piw. Oba nowe piwa – Rocknrolla i Berserker – mają dodatki kwiatowe, co na świecie jest dosyć popularne; u nas chyba mniej, gdyż z pamięci (fakt, że kiepskiej) jestem w stanie wymienić ledwie kilka polskich piw z dodatkami tego typu. No dobra, to do dzieła, tj. do piwa!
American Pale Ale ze skórką pomarańczy i werbeną. O ile APA czy AIPA ze skórką pomarańczy to dla mnie żadna nowość, o tyle musiałem odpalić google, by dowiedzieć się, co to jest ta werbena (mój ojciec, botanik, by mnie chyba za to wydziedziczył, ale się nie dowie, bo na dwa tygodnie zaszył się w lesie pod namiotem). Okazuje się, iż werbena cytrynowa to roślina lecznicza, której używa się także do nadawania potrawom cytrynowego aromatu. A aromat jest… No cóż. Nie tylko cytrynowy, chociaż cytrusowość jest tutaj dominująca. Piwo pachnie ślicznie, można je wąchać i wąchać. Poza cytrusami mamy też intensywne aromaty tropikalne, chociaż i inne owoce można wyczuć. Taaak, nie żałowano tutaj chmielu (oczywiście amerykańskiego). Nie pożałowano go także w chmieleniu na goryczkę – mój język rozpłakał się, uciekł do kąta i nie chciał z niego wyjść już po pierwszym łyku (kolejnym łykiem jednak przywołałem go do porządku). Kubki smakowe błagały o litość, a podniebienie ogłosiło strajk głodowy.
Nie no, przesadzam. Piwo jest nachmielone faktycznie bardzo mocno, zdecydowanie trafi w gusta hopheadów, czyli tych, którzy w piwie uwielbiają wszechmocną goryczkę – a nie ukrywam, że i mi tak mocne nachmielenie bardzo pasuje. Minus, że trochę przesłania ono inne smaki – dopiero po połowie butelki, gdy język przyzwyczaił się do goryczki (trochę jednak zalegającej), dało się wyczuć także inne smaki – tostowe, lekką słodowość, nuty jakby słonecznikowe.
Krótko – jeśli lubisz bardzo gorzkie piwa, to Ci posmakuje. Jeśli nie – trzymaj się od niego z daleka.
Moja ocena: 8/10
Do tej Black IPA’y dodano wrzos, skórkę pomarańczy i jaśmin. Miałem okazję pić piwa z takimi dodatkami, ale tylko osobno – może więc być ciekawe. Tym bardziej, że piwo jest mocne (7% alkoholu). Niemniej nie pachnie tak intensywnie, jak jasny „brat” z tego samego miotu, ale i tak przyjemnie – aromat jest czekoladowy, palony, kawowy. Sporo żywicy, cytrusów, trochę kwiatowości. Smak jest złożony. Z jednej strony mocna goryczka (chociaż trochę zbyt długa), w „amerykańskim” – cytrusowym, żywicznym typie. Z drugiej – sporo posmaków palonych, kawowych i gorzkiej czekolady, wyraźna nuta pomarańczowa (jadłem kiedyś gorzką czekoladę z kawałkami pomarańczy – i to było moje pierwsze skojarzenie, gdy napiłem się Berserkera). Jak na swój ciężar jest nawet przyjemnie orzeźwiające i bardzo pijalne, właściwie to wypiłem je w 10 minut.
I ponownie piwo bardzo gorzkie, bardzo mocno nachmielone (acz nieco bardziej przełamane słodkością niż Rocknrolla), jednak to jasne smakowało mi trochę bardziej. Ale oba są godne polecenia – oczywiście jeśli oczekujesz od piwa przeorania kubków smakowych goryczką ciężką jak Dino Cazares. Albo chociaż się tego nie boisz…
Moja ocena: 7,5/10