To lekkie (4,7 % alkoholu) pale ale ma w sobie coś intrygującego, urzekającego. Jest cholernie orzeźwiające, dobrze zbalansowane, wszystko tu jest na swoim miejscu. Goryczka jest niska (według strony browaru: 25 IBU), użyto tutaj trzech odmian chmieli (amerykański, nowozelandzki i australijski), jednak mimo zastosowania Cascade aromat i smak są zdecydowanie bardziej kwiatowe i ziołowe, niż cytrusowe czy żywiczne. Piwo znika ze szklanki w okamgnieniu (sprzedawanie tak lekkiego piwa w tak małych butelkach powinno być prawnie zakazane i zagrożone karą picia tylko VIPa z Biedronki do końca życia). Ciało słodowe jest lekkie, ale obecne, a całość tworzy wrażenie idealnie wyważonej (a może i wywarzonej) kompozycji. Wyobrażam sobie, że w trakcie australijskiego lata może to być najlepsza rzecz na świecie. U nas jednak można narzekać, że przydałoby się trochę więcej goryczki i trochę więcej ciała, ale… No właśnie, nie takie to piwo ma mieć zastosowanie. Nie ma porazić aromatem, złożonością, goryczką. Ma po prostu orzeźwić. I to wychodzi mu bardzo dobrze.
Moja ocena: 7/10
I tak mogłoby być nieco bardziej nachmielone 😛
Nie wiem dlaczego, ale to trzecie pite przeze mnie australijskie piwo też nie ma piany. Tzn. jest, ale znika po chwili. Dlaczego? Nie wiem. Ale wiem, że to piwo fajnie pachnie. No tak, bo jak amerykańskie chmiele mogą nie pachnieć fajnie… Dobra. Smakuje – wiadomo jak. żywica, cytrusy, lekka słodowość, blablabla. Jak typowe APA, warzone na tony przez rzemieślników na całym świecie. Chociaż tutaj użyto też chyba innego chmielu, który nadaje temu piwu również kwiatowy aromat… Ale jednocześnie jest fajnie zbalansowane, goryczka nie przykrywa słodowego ciała, które fajnie współgra z nachmieleniem. Takie piwo mógłbym pić jedno za drugim. Wiecie, nic super odkrywczego, ale tutaj wykonano porządną robotę; jak dla mnie najlepszą spośród tych trzech piw
. I z tego, co czytam w internetach, piwo to jest dużo starsze niż polska „piwna rewolucja”.
Moja ocena: 7,5/10
P.S. Zdjęcie w pierwszym akapicie pochodzi z Facebooka kolegi, które mi te piwa wysłał. A ja się go nie pytałem o zgodę, taki ze mnie drań.
No tak, Ty miałbyś się o pozwolenie pytać;) Pan Blogger;)
Pewno, ze ma ozezwiac. Po co komu gorycz zycia, jak jest 30 stopni i wszystkie panie kuso chodzą
Nie, po prostu z góry wiem, że by się zgodził… A nawet jakby nie, to przecież koszty pozwów i przelotów do Polski na rozprawy by go zrujnowały 😀
A jeśli da się zrobić inaczej – ja się nie znam, to on studiował prawo.