Ale takiego pilsa nie będzie. Dlaczego? No właśnie dlatego, że nie jest koncerniakiem. To, że większość tzw. piw koncernowych jest zwyczajnie kiepska nie wynika z tego, że zatrudnia się tam kiepskich piwowarów, beznadziejnych sensoryków itd. Powody są dwa: większość konsumentów właśnie takich piw oczekuje. Delikatnych, bezsmakowych, które mają za zadanie dać w banię, a nie smakować; poza tym w pogoni za coraz wyższymi zyskami, coraz lepszymi wynikami sprzedaży, tnie się do kości koszty, spada jakość surowców, co owocuje zwyczajnie kiepskim piwem. Dlatego koncerny piwowarskie raczej (podkreślam słowo raczej – jakby mi ktoś 3 lata temu powiedział, że w Katowicach będę mógł się napić AIPY czy rauchbiera w knajpie koło mojego domu, to bym go zabił śmiechem) takiego piwa nigdy nie uwarzą. Zwyczajnie im się to nie opłaca!
Tutaj też często wylewa się żal wobec kontraktowców. „I po co kolejna AIPA, po co kolejny stout, ja chcę pilsa! Najlepiej za 3 zł”. ALE. Browar kontraktowy nie będzie w stanie dostarczyć tak taniego piwa (wiadomo, na ten temat tylko dywaguję, nie znam prawdziwych kosztów funkcjonowania tego typu przybytku piwnej rozkoszy) – skoro ceny lepszego piwa z browarów, w których kontraktowcy warzą swoje cuda, rzadko spadają w sklepach poniżej 4 zł, to po doliczeniu kosztów związanych z wynajmem oraz mniejszą skalą koszty wychodzą odpowiednio większe.
Właśnie – skala. To dzięki niej Tatra (mająca w nazwie, chyba dla żartu, słowo „pils”) zawsze będzie tańsza niż chociażby najlżejsze i najmniej kosztowne pod względem surowców piwo od kontraktowców. Duży browar jednocześnie dużo warzy, dużo zamawia, dużo sprzedaje, dużo transportuje itd. – czyli koszty każde jednej butelki są relatywnie mniejsze. Mały browar nigdy nie wygra konkurencji cenowej z molochem, o czym boleśnie się przekonało wiele małych browarów w latach 90. Zamiast starać się o wysoką jakość swoich piw – postanowiły walczyć z koncernami ceną. A tej walki jeszcze nikt nie wygrał.
Na placu boju zostają jeszcze browary regionalne (restauracyjne z powodu efektu skali też odpadają). I tu są pewnie symptomy pozwalające sądzić, że uwarzenie „pilsa za 3 zł” jest możliwe – Ciechan Lagerowe, które jest raz lepsze, raz gorsze, ale trzyma poziom, czy gościszewskiego DerDieDas Pils, które wprawdzie kosztuje jakieś 5 zł, a nie trzy, ale i tak jest krokiem w dobrą stronę. Takim pilsem miał być (i według niektórych jest) Zwierzyniec Pils, czyli piwo warzone przez Perłę w Zwierzyńcu. Niestety – mnie potężnie rozczarowało. Smaku toto nie ma za wiele, jest jakaś nieszczególnie przyjemna, ziołowo-trawiasta goryczka, retronosowe masło z gwoździem (na szczęście jedno i drugie nie za mocne), lekki kwasek, woda i tyle. To już pity przeze mnie jakiś czas temu lager z Okocimia był lepszy. Pyszny jest Pils 12′ z chorzowskiego browaru Reden – ale jego trudna dostępność i cena wykluczają go z grona „Pilsów za 3 zł”.
Moja ocena: 3,5/10
P.S. A ja bym wolał RIS za 3 zł.
Zwierzyniec jest całkiem dobrym lekkim piwem. Szału nie ma z goryczką-ale nie jest zupełnie bezsmakowy. Na dzisiaj dla mnie z lekkich piw mamy…Lidla i Argus Majestic i Budwaiser -do 3zł:)
javiki
Zważywszy na pozytywne opinie, które widziałem u innych, możliwe, że po prostu trafiłem na słaby egzemplarz 🙂
Co do RISa za 3 zł… czy ja wiem. Masz całą masę genialnych Porterów Bałtyckich po 4-6zł. To jest moim zdaniem i tak super w stosunku do zagramanicy-co takiego wyboru nie ma:)
javiki
Mi Zwierzyniec smakował. Fajny, ziołowy aromat i jakaś goryczka nawet się zaplątała. Ciekawe piwo.
Czyli będzie trzeba dać mu jeszcze jedną szansę. Ech, biedna ta moja wątroba.