Loading

 

Jakbym dostawał złotówkę za każdym razem, kiedy słyszę tytułowe zdanie od osoby poczęstowanej przeze mnie wędzonym piwem, to, no cóż, może nie byłbym bogaty, ale pewnie kilkadziesiąt złotych by mi do kieszeni wpadło. Szok, jaki wywołuje u niektórych pierwszy kontakt z piwem wędzonym, dymionym, czy po prostu: z wędzonką, można porównać do tego, który towarzyszy nastolatkowi, gdy przypadkiem zobaczy swoich rodziców uprawiających seks (tak, oni to robili, a pewnie i dalej robią; ohydne, nie?). Jak to jest w ogóle możliwe, że piwo smakuje jak kiełbasa? Oscypek? Wędzona śliwka? Albo kartofle z ogniska?

Od razu wszystkich zwolenników teorii spiskowych uspokajam: nie, do takich piw nie dodaje się żadnych sztucznych aromatów, by smakowały dymem. Uspokajam również wegetarian: poza niektórymi piwnymi świrami, nikt do piwa nie dosypuje kiełbasy czy boczku… No, z pewnymi wyjątkami; tutaj pozdrawiam Browar Piwoteka, który do swojego wędzonego piwa (Fabrykanckie Świnie) dodał boczku. Dużo boczku. Niestety, nie było mi dane tego piwa spróbować… Ale do rzeczy. Smak wędzony w piwie uzyskuje się tak samo, jak w przypadku wędzenia kiełbas (tradycyjną metodą; podobno dzisiaj w przemyśle, by uzyskać wędzony aromat, używa się jakiejś magicznej chemii) czy serów. Ba! Można założyć, że przed setkami lat prawie wszystkie piwa to były piwa wędzone. Dlaczego?

Po prostu: smak wędzony uzyskuje się susząc słód (podstawowy surowiec używany do produkcji piwa) nad dymem. Tyle! Proste jak konstrukcja cepa. Kiedyś nie dysponowano przemysłowymi „suszarniami”, więc chcąc słód ususzyć po prostu suszono go nad ogniem; w ten sposób ziarna przesiąkały aromatem dymu. Tutaj dodam ciekawostkę, o której na pewno wiedzą „producenci” domowych wędlin, ale nie dla każdego musi być to oczywiste: w zależności od tego, jakim dymem (pochodzącym z buka, dębu czy… Torfu) ususzymy (czyli uwędzimy) słód, to wędzonka będzie miała inny charakter. A krzyżując się ze smakiem, jaki uzyskalibyśmy używając do warzenia piwa „normalnego” słodu, może dawać zaskakujące efekty, kojarzące się nam różnie: szynka, ser wędzony, ognisko… Albo bandaże, asfalt, spalony kineskop. Ile osób, tyle skojarzeń.

Jednym z moich ulubionych skojarzeń tego typu jest „woda spod kiełbasy”. Często tak komentowany jest smak typowo polskiego wędzonego piwnego stylu: piwa grodziskiego. Ale więcej uwagi poświęciłem mu tutaj, nie ma co się powtarzać. Te ciekawsze, bardziej odjechane skojarzenia dotyczą piw wędzonych torfem – często określanych piwami „na słodzie do whisky”. Piwa takie, jak chociażby popularny Smoky Joe czy Biohazard, to piwa, które się albo kocha, albo nienawidzi: pachną jak przypalona opona po drifcie Passatem 1.9TDI, opalane przez złodziei złomu kable albo sam szatan. Jeśli widzicie na etykiecie piwa napis „peated”, to własnie oznacza, że na takim słodzie uwarzono piwo.

Tutaj małe wyjaśnienie: to, że piwo jest wędzone, nie oznacza, że taki napój będzie smakować wędzonką i niczym więcej. Udział słodu wędzonego w piwie może być znikomy, wynosić kilka procent; zwykle wynosi kilkadziesiąt (ale są i takie piwa, gdzie słód wędzony stanowi 100% zasypu). Oczywiście, są trunki, gdzie taka wędzonka jest dominująca; ale i takie (chociażby widoczna na zdjęciu Schlenkerla, czyli wędzony hefe-weizen – podobnie jak warzone w ReCrafcie Banany na Rauszu), gdzie jest ona mocna, ale jednocześnie nie przykrywa smaku „zwykłego” piwa w tym samym stylu – w tym wypadku bananów, zboża itd. W ogóle jeśli chodzi o piwa sygnowane marką Schlenkerla (albo szerzej: te z niemieckiego regionu Bamberg), to w ciemno mogę polecić chyba wszystkie. Słowa klucze dla niemieckich wędzonych piw: rauch- lub ur-. Np. rauchweizen albo urbock.

     Właśnie – w wersji wędzonej można uwarzyć właściwie każdy styl piwa. O ile dodatek słodu wędzonego do stoutu czy bocka nie jest szokujący, o tyle na rynku dostępne są także wędzone APA’y czy nawet pilsy! Zwykle dodaje się wtedy przed nazwą stylu smoked lub po prostu „wędzony”. Chociaż prywatnie najbardziej lubię wędzone torfem stouty (i portery bałtyckie, chociaż tych jest niewiele). W szczególności te ciężkie, imperialne…

Więc jeśli jeszcze nie piłeś/aś takie piwa – myślę, że warto spróbować. Słowa klucze: smoked, wędzone, rauch, ur, peated. A, i jeszcze jedno – smak takich piw idealnie pasuje do wieczornego grilla, do popychania wędzonej kiełbasy…

 

2 thoughts on “Fuj, to piwo smakuje jak kiełbasa!

  1. Ostatnio próbowałem "DARZ BÓR" kupionego w pobliskim hipermarkecie. Jako zwykły spijacz piwa, nie będę się rozwodził nad kolorem, pianą czy wysyceniem 🙂 Za to spokojnie mogę stwierdzić że to całkiem przyjemne piwo z wędzonką na optymalnym (dla mnie) poziomie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Top