Tym razem nietypowo, relacja pisana, zamiast filmu. Z powodu absencji zwykle wchodzącego w tę działkę Tomka z Piwne Podróże to ja wziąłem na siebie ten ciężar zaszczyt 🙂 Ale po kolei: na początek małe wprowadzenie dla osób, które nie wiedzą, na czym polega Kato Beer Cup. Jest to konkurs, w którym rywalizują ze sobą piwowarzy domowi, a jury jest publiczność. W wielkim skrócie działa to tak, że wśród piwowarów (lub zespołów piwowarów) rozlosowano style piwne, które następnie zespoły warzą w domowych pieleszach. Co mniej-więcej dwa tygodnie grupa, która wylosowała i uwarzyła konkretny styl (black IPA, red ale itd.), przynosi swoje wytwory do katowickiego pubu Absurdalna, gdzie każdy chętny (a chętni są wszyscy 😉 ) otrzymuje ok. 100 ml próbki od każdego piwowara i następnie w tajnym głosowaniu ocenia, które dwa piwa danej osobie najbardziej smakowały. Po eliminacjach systemem pucharowym zwycięzca poza masą nagród rzeczowych i wieczną chwałą otrzymuje prezent, o którym marzy chyba każdy domowy piwowar: piwo według jego (jej) receptury warzone jest na skalę komercyjną w świętochłowickim Browarze ReCraft, oczywiście przy współudziale zwycięzców. Także pozostałe miejsca na podium premiowane są nagrodami rzeczowymi, a po każdej bitwie piwowarzy otrzymują worek słodu i chmielu. Ponadto wśród publiczności losowane są drobne upominki.
Uff, tyle tytułem wstępu. Teraz o samej, ósmej bitwie. Była to ostatnia bitwa eliminacyjna, kolejnym etapem będą już ćwierćfinały. Tym razem piwowarom przyszło uwarzyć trunek w stylu White IPA, czyli piwo mające był połączeniem orzeźwiającego witbiera z goryczkowym india pale ale. Frekwencja wśród publiczności z jednej strony dopisała, a z drugiej… Nie. Jeśli weźmiemy pod uwagę paskudną jesień, którą mamy za oknem tej wiosny, to tych kilkadziesiąt osób (przynajmniej 50) zgromadzonych na sali jest całkiem niezłym wynikiem. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że były też bitwy, na których liczba „jurorów” grubo przekraczała setkę, to tych 50 (a może 60) nie robi wrażenia. Podobnie było z piwami – niektóre robiły wrażenie, niektóre nie. Jak w życiu.
Warto tutaj dodać, że – chociaż konkurs skierowany jest do piwowarów domowych – to nie wyklucza również udziału profesjonalistów; jednym z uczestników był Daniel Lempke i jego Mody Home Brewery, który na co dzień warzy piwo w bytomskiej Piwnicy Gawronów. Jak sam jednak podkreśla, jest przede wszystkim piwowarem domowym, a warzenie na dużą skalę to zupełnie inna para kaloszy. Kolejnymi gośćmi byli Wojciech Gębczyk z Browaru Domowego Centrum, Krzysztof Kaczmarek, który jest także certyfikowanym sędzią piwnym PSPD (i jak się wczoraj rano okazało pracuje u mnie na osiedlu, ale już nie w roli sędziego piwnego 😉 ), Maciej Ciupke i jego Browar Domowy QV birra oraz duet: Adam Zarzycki i Michał Jureczek. Po szczegółowe informacje dotyczące poszczególnych browarów domowych odsyłam do Piwnych Podróży, nie ma sensu się powtarzać.
Jeśli chodzi o wyniki, nie mogło być zaskoczenia – albo właśnie odwrotnie, mogło, ale jednak nie było. W cuglach wygrał Daniel Lempke (piwo numer 2), który uwarzył najlepsze piwo także według mnie – bardzo orzeźwiającą white IPA fajnie balansującą na granicy witbiera i mocno goryczkowego ejla. Dzięki Danielu za butelkę, z chęcią zdegustuję kryjąc się przed deszczem w trakcie majówki 🙂 Drugie miejsce zajął Wojciech Gębczyk (piwo numer 1), który poszedł raczej w kierunku IPA, niż white, co widać także po barwach – na zdjęciach możecie zobaczyć, jak różne interpretacje stylu przygotowali dla nas piwowarzy. Gratuluję zwycięzcom i do zobaczenia na kolejnej bitwie, już 18 maja w Absurdalnej!