Loading
     Wrzucanie relacji z otwarcia lokalu tydzień po wydarzeniu? Wstyd. Jestem wolniejszy niż kierowca w kaszkiecie za sterami starej Skody Favoritki. Ale podobno lepiej późno niż wcale, więc w końcu znalazłem tych 5 minut na wrzucenie do odmętów internetu swoich wypocin. Jeśli spodziewasz się, że opiszę piwa, których próbowałem – możesz (ale nie musisz!) przestać czytać (napiszę jedynie, że lany z pompy Smokey Joe i wędzony Pacific Pale Ale z browaru Artezan delikatnie mówiąc dają radę). Poszedłem tam typowo towarzysko-knajpoznawczo; oczywiście poznawałem nowe piwa, ale przede wszystkim poznawałem ludzi. Bo to o nich chodziło w całej tej zabawie, to dla ludzi, a nie dla piwa otwiera się lokal, prawda?

Skoro więc zacząłem o ludziach – taaak… Wchodzę do knajpy po raz pierwszy i z każdej strony dobiega „cześć”! „Co u Ciebie!” „No siema!” Prawie jak lokalny celebryta! Albo raczej lokalny lump. A tak naprawdę to wszystko dlatego, że na otwarciu stawiła się piwna śmietanka, socjeta, światek czy półświatek ze Śląska i nie tylko. Kogo tu nie było! Piwowarzy, blogerzy, właściciele innych lokali, piwnych sklepów, sędziowie piwni, no i oczywiście sami sprawcy całego zamieszania… Zabrakło chyba tylko paparazzich z Gali czy innego Super Expressu. I może jakiejś spektakularnej zadymy na koniec. Chociaż może to i lepiej, bo w razie wybuchu bomby spora część polskiego craftu przestałaby istnieć…

Kacper z blogu Piwna Zwrotnica
Spotkaliśmy się w toalecie, więc zdjęcie musiało być.
No, tłumy. Nie da się ukryć.
     Dobra, do rzeczy. Kontynuacja Katowice. Filia wrocławskiej Kontynuacji. Otwarta przy ulicyMariackiej – kiedyś słynnej z powodu tanich panienek i wszechobecnych melin, dzisiaj słynna z powodu pijanych nastolatek i tanich knajp. Głównie takich spod znaku „wszystko za 4 zł”… I tu rodzi się pytanie: czy lokal, gdzie za piwo trzeba zostawić minimum jeden papierek, ma szansę w takim miejscu? Moim zdaniem: tak. Przede wszystkim: jest to póki co największy multitap w Katowicach. Chyba powierzchniowo, a już na pewno „kranowo”. W sumie najprzeróżniejszego piwa można napić się aż z 17 nalewaków! Z czego jeden zasilany jest przy pomocy pompy. Miejsc? Na oko z 60 siedzących, chociaż w dniu otwarcia ludzi wpakowało się tam więcej niż pasażerów do kilku Ikarusów w godzinach szczytu. Do tego stopnia, że niejedna osoba, z która miała się pojawić na otwarciu, zrezygnowała z wizyty, by lokal poznać w nieco bardziej przyjaznych okolicznościach. Ale to chyba dobrze, prawda? Świadczy to o tym, że takie miejsce było tu potrzebne.
I suck at selfies.
Dlatego poprosiłem o pomoc przypadkowego przechodnia.
     Katowice powoli przestają być czarną dupą na piwnej mapie Polski. Sklepy specjalistyczne, drugi po BiałejMałpie multitap (do której zresztą jeszcze tego samego wieczoru zawitałem), słynny już Browariat, C4 czy popularne Namaste, które niedawno powiększyło liczbę swoich kranów. A do tego już niedługo niemalże po sąsiedzku otwiera się kolejny przybytek piwnego wyuzdania, czyli Absurdalna… Ale ja nie o tym. Było o ludziach? To jeszcze będzie o ludziach. Przesympatyczna, fachowa i mocno brodata obsługa (poza jedną bezbrodatą dziewczyną) dzielnie znosząca napór żądnych piwa maniaków. Wspomniani wcześniej właściciele, od których dowiedziałem się, że Katowice były jedną z dwóch rozważanych opcji otwarcia filii Kontynuacji – bo jeszcze był pomysł, by lokal otworzyć na północy Polski. Na szczęście padło na Katowice.
Chłopaki z A Beer Please, Krzysiek, Jacek z browaru Artezan i moje czoło.
     Wpadłem tam jeszcze kilka dni później, by zrobić kilka zdjęć pustego lokalu – jednak i w środku tygodnia w różnych zakamarkach (lokal ma ich kilka) siedziały pojedyncze osoby, parki wpatrzone siebie jak scjentolodzy w Toma Cruise’a czy większe grupy maniaków piw niszowych. Albo po prostu ludzi, którzy wpadli tu odpocząć od ciasnych, masowych knajpek przy Mariackiej przy szklance czegoś ciekawszego, niż kolejne jasne pełne…
 
Podstawki, a między nimi obraz przedstawiający założyciela pierwowzoru Kontynuacji.

 

 No, piwo.

P.S. Przepraszam za jakość zdjęć, ale jako profesjonalny bloger już przed wyjściem z domu przewidziałem, że mój stan na koniec wieczoru może spowodować zgubienie aparatu, więc zdjęcia były robione kalkulatorem.

I kilka zdjęć zrobionych już po gorączce sobotniej nocy:

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Top