Loading

Początek lat 90. Szalone czasy przełomu, rozkroku między jednym systemem a drugim. Czas wielkich karier i wielkich upadków, czas masowych strajków i pierwszych przymiarek do demokracji w wydaniu polskim. Czas niemalże nieskrępowanego kapitalizmu i czas, kiedy nagle powstało wiele nowych branż. Branż w słusznie minionym ustroju niepotrzebnych. W tym: branża marketingowa, reklamowa. Z jednej strony mieliśmy kiepsko tłumaczone i takoż dubbingowane reklamy zachodnie, z drugiej – dziwne, głupie, półamatorskie reklamy rodzimej produkcji. Oraz… Perełki. Reklamy, z których teksty wchodziły do mowy potocznej (Ojciec,prać?), które przełamywały kolejne obyczajowe tabu (z pewną taką nieśmiałością – pamiętacie?), oraz – oczywiście – te, które zachęcały do spożywania piwa!


A wiecie, że przez wiele lat w Polsce nie wolno było reklamować napojów alkoholowych – w tym i piwa? Stąd wysyp reklam, które zachęcały do kupna piwa bezalkoholowego. Mimo że nieraz ciężko je było znaleźć na półkach sklepów… Zwykle całość sprowadzała się do normalnej reklamy – z dodaniem na końcu tekstu, iż chodzi o piwo bezalkoholowe lub widocznego w jednym z rogów ekranu napisu „piwo bezalkoholowe”. Oczywiście każdy wiedział, o co chodzi, więc ten ustawodawczy bezsens nie mógł trwać bez końca (chociaż w naszym kraju w sumie mógłby…), ale dawało to pole do popisu kreatywnym mózgom w agencjach marketingowych. Pamiętacie reklamy piwa Bosman?

I moja ulubiona:
Majstersztyk.

W ogóle piwo ma spore szczęście do świetnych agencji marketingowych. Np. takie Królewskie. Co by nie mówić, ta kampania miała wszystko: była zabawna, dowcipna, ze znaną piosenką wpadającą w ucho, która mi – osobie urodzonej w latach 80. – kojarzy się w tym momencie właściwie wyłącznie z tym piwem, a nie z serialem, z którego pochodzi:

I kolejna seria reklam, gdzie gra słowem stała się znakiem rozpoznawczym. Na początku Żubr był pomyślany jako tania marka; jednak świetna kampania reklamowa spowodowała, że stał się modny również w kręgach, które teoretycznie targetem taniego piwa nie są. Żubra można hejtować, ale reklamy miało (i ma) naprawdę świetne…

A pamiętacie inne hasła reklamowe? Np. „prawie robi wielką różnicę?” Niby reklama, niby nikt reklam nie lubi, a jednak to zdanie weszło do potocznego słownictwa wielu ludzi… Ciekawostka: kilka lat temu starałem się o angaż w dziale marketingu Grupy Żywiec, udało mi się nawet dojść do ostatniego, chyba 5- albo 6- stopniowego etapu, ale w trakcie rozmowy jakoś wymsknęło mi się, że nie lubię ich piw, a poza tym to nigdy nie chciałem pracować w korporacji – i, o dziwo, nie przyjęli mnie 🙂 A kto wie, może też stworzyłbym reklamę na miarę tej:

A co tam, nie będę wklejał, i tak każdy z Was ma w tym momencie melodię z tej reklamy w głowie.

Ale były też reklamy, które – przynajmniej tak wieść niesie – doprowadziły do upadku marki. Było kiedyś takie piwo, jak EB. W reklamie chwalono się, że jest potrójnie filtrowane (wyobrażacie sobie coś takiego dziś?). Do reklam tego piwa zatrudniano znanych aktorów (Jean Reno!), płacono krocie za prawo do wykorzystania znanych utworów (Sex Bomb). Swego czasu piwo to było cholernie popularne. Aż nagle pojawiła się reklama z orgią ruskich generałów pijanych piwem EB oraz młodzieżą… Wysikującą znak piwa na śniegu – i po tych reklamach sprzedaż piwa zaczęła spadać na łeb na szyję… Pamiętajcie, że to były lata 90., do internetu mieli wtedy dostęp nieliczni, a jedynym medium i łącznikiem ze światem był wtedy dla większości ludzi w tym kraju telewizor.

 

     A Wy? Macie jakieś swoje ulubione piwne reklamy? Albo takie, które szczególnie zapadły Wam w pamięć?

3 thoughts on “Piwne reklamy

  1. Mi bardzo podobał cykl reklam Żywca "prawie robi wielką różnicę" i niemal wszystkie reklamy Żubra. Królewskie również dawało radę. Okocim Mocne "tylko dla Orłów" także bardzo fajne były.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Top