Styl: imperial stout
Ekstrakt: ?
Alkohol: 10,0%
Dla odmiany „zwykły” imperialny stout, leżakowany w beczkach po whisky przez 6 miesięcy. I ten czas w zupełności wystarczył, żeby piwo nabrało charakteru mocno zbliżonego do tego alkoholu. Wyraźnie drewniane, taninowe, o przyjemnym, cynamonowym posmaku. Alkohol niewyczuwalny, ale piwo spędziło na półce z rok (przynajmniej tak wnioskuję po naklejce „2016” na etykiecie”), więc miało czas, żeby się ułożyć. Jest mniej więcej w połowie drogi między wytrawnością a słodyczą. Wysycenie dosyć mocne, nieco przeszkadza w piciu. Wyraźna kawa, czekolada, paloność – klasyka stylu.
Jest to przyjemny, zbalansowany imperialny stout o wyraźnym wpływie leżakowania w beczce, ale daleko mu do „sztosu”. Jest bardzo pijalne, znika ze szkła szybko i smak nie wskazuje na to, że ma aż 10% alkoholu i na pewno posmakuje zwolennikom bardziej wytrawnych imperialnych stoutów; ja jednak jestem #teamsłodyczka, lubię piwa ciężkie i wyklejające i jednak jak na piwo, za które dałem ponad 100 zł, jest „tylko” bardzo dobrze. Wiecie: gdyby to piwo kosztowało 20 zł, to bym pewnie był zachwycony. Ale że kosztuje 6 razy więcej – to i oczekiwania są większe.
Moja ocena: 7,5/10