Styl: russian imperial stout
Ekstrakt: 26,9%
Alkohol: 12,9%
POTĘŻNE piwo. Mega ciężkie, gęste, oleiste wręcz. Jednocześnie nie jest słodkie – mocno palone, z intensywną, długą goryczką. Wyraźnie naznaczone (ale nie powiedziałbym, że zdominowane) przez torfową whisky, ale w nieco inny sposób, niż można się spodziewać – owszem, są kable, jest spalony asfalt oraz sporo jodyny, ale whisky wniosła też taką charakterystyczną ziemistość, a także posmaki drewniane oraz taką nie-torfową wędzonkę i lekkie nuty owocowe (brzoskwinie, nawet cytrusy – ale jak później doczytałem, to są nuty typowe dla whisky Bowmore). Alkohol wyczuwalny, ale stonowany, szlachetny, nie przeszkadza w piciu. Z typowych dla RISów smaków odznacza się mocno palona kawa, czekolady jest zdecydowanie mniej.
Nie jest to łatwe piwo, zdecydowanie do powolnego sączenia dla miłośników intensywnych smaków. Ja się do nich zaliczam. Niemniej cieszę się, że to jest mała butelka, gdyż duża mogłaby zmęczyć podwójnie – nie tylko zawartością alkoholu wyższą niż w niejednym winie, ale także intensywną, długą, paloną goryczą.
Moja ocena: 8,5/10